czwartek, 29 maja 2014

She's like the wind...

Subtelna, delikatna i piękna - tak właśnie mogę opisać modelkę, która znajduje się na ujęciach poniżej i spełniła moje wizje fotograficzne lepiej niż myślałam. Jestem z niej bardzo zadowolona i wiem, że warto było poświęcić tyle pracy nad tymi zdjęciami. Podaruję wam na dziś trochę resztek słońca i dobrej pogody, bo na taką nie ma co liczyć na ten weekend, niestety chcąc nie chcąc moje plany są pokrzyżowane...
Co tu dużo pisać...wystarczy patrzeć - oto jest i nasza Olcia :)

































 


Pepcia, która bała się aparatu :)

wtorek, 27 maja 2014

Angry Birds Session!

Jeszcze nigdy tak dobrze nie bawiłam się podczas robienia zdjęć, mimo że pogoda nie dopisywała i za chwilę padało. Moja siostra jest cudowna i najwspanialsze jest to, że ze mną zachowuje się zupełnie inaczej - nie marudzi, słucha o czym się do niej mówi i naprawdę nie mogę o niej powiedzieć, że pozowała, bo robiła to zupełnie spontanicznie i cieszyła się tym, że robię jej zdjęcia. Dzieci można rozpoznać po tym, że są szczere i nigdy nie starają się udawać kogoś kim nie są, a najpiękniejszym wyrazem emocji, który potrafi złamać na pół nawet najbardziej zimnego człowieka jest uśmiech i spojrzenie dziecka. Być może rzadko zwracałam na to uwagę, ale teraz tak bardzo to doceniam i cieszę się, że mogłam to uwiecznić. Bardzo mi brakuje tego uśmiechu, opowiadania bajek na dobranoc - oczywiście o Angry Birds chociaż staram się wcisnąć jakieś inne bajki. Ostatnio opowiedziałam jej bajkę o Trzech Świnkach i o Czerwonym Kapturku i biedna miała koszmary, że wilk ją zaatakował. Smutno tu i pusto bez niej. Ostatnio przypomniałam sobie jak Michalinka chciała ze mną ćwiczyć Chodakowską - prosiła i  prosiła aż w końcu i ja się zmotywowałam i ćwiczyła ze mną przez 45 minut! Po swojemu, bo po swojemu, ale była zmęczona i cała czerwona na buzi. Sama wołała mnie do ćwiczeń, teraz nawet nie mam ochoty, nie ma mi kto poprzeszkadzać...

Jeśli chodzi o sesje to geneza jej powstania jest krótka i tak samo spontaniczna jak postać Michalinki. Chciałam jej zrobić zdjęcie na dworze, ale że zapowiadało się na deszcz ubrałam jej seledynową, przeciwdeszczową kurtkę. W chwili wyjścia przypomniałam sobie o "Królu świni", który jest w takim samym kolorze, dodatkowo całkiem przypadkiem miała ciemno-żółte spodnie, takie jak korona króla. Zrobiłam kilka ujęć i poszłyśmy razem na spacer nad staw. Czułam się przy niej zupełnie tak, jakby to była odskocznia od jej codzienności i tego, że jest dzieckiem. Przyznam się, że na chwilę o tym zapomniałam kiedy siedziałyśmy razem na ławce i przypatrywałyśmy się jak kaczki wypływają na środek stawu. Wracając pomyślałam o innych ptakach i starałam sobie przypomnieć jakie ubranka mają kolory takie jak reszta ptaków. 
W kolekcji mamy: Zimka(niebieski), Dziubka(żółty), Czarnoduchego(czarny), Roko(czerwony), Króla świni i świnie w kasku, chyba bezimienna. Wszystkie nazwała sama -  trudno wytłumaczyć w jaki sposób dzieci są w stanie wyobrazić sobie coś nadzwyczajnego, nadać temu imię lub zaprzyjaźnić się z kawałkiem deski (to ja). Brakowało mi niebieskiej bluzki. Kombinowałam, aż w końcu dałam jej koszulę, którą miałam na sobie. Wyglądała w niej bajecznie! Jakby miała za chwilę namalować obraz kroplami deszczu...











W poszukiwaniu tajemniczego ogrodu...





BOOOOOOM!!






Najpiękniejszy uśmiech na świecie :)

 






Zostań...

sobota, 24 maja 2014

Idsteiner Enten

Tak jak obiecałam na początku maja dodaję dziś post z Niemiec z miasteczka Idstein. Jestem bardzo zachwycona tym jaki panuje tam spokój i cisza, a najpiękniejsze były brukowane uliczki na rynku, kolorowe domy z drewnianymi elementami, a co najlepsze na każdym rogu małe co-nieco dla głodomorów - mnóstwo restauracji, lodziarni i w każdej piękny wystrój i zdobienia. Jedyne na co miałam czasami ochotę to pójść wieczorem na rynek do kawiarni na rogu, zamówić sobie puchar lodów orzechowych i rozkoszować się ciszą relaksując się przy dźwiękach miasteczka. Za mieszkaniem rodziców był las, najprawdziwszy las w mieście ze ścieżkami rowerowymi i szlakami turystycznymi. Zachwycała mnie tam również dbałość o publiczne miejsca. Przed lasem są ścieżki asfaltowe dla rowerzystów, biegaczy czy spacerowiczów i to naprawdę długi odcinek, prawie niezniszczony, może było parę nierówności lub dziur, ale naprawdę niewielkich. Za cztery dni od mojego przyjazdu jadę na rolkach, a tam świeżo pozalepiane "dziurki", wyrównana ścieżka i w dodatku skoszona trawa na boisku, która nie była aż tak długa! Dlaczego u nas tak nie robią?
Poza tym wszystko było blisko - market kawałek od domu, kilka ulic dalej przedszkole dla małej, park, uczelnia, bieżnia, boisko, staw i rynek- wszystko w zasięgu metrów. Od dawna tak świetnie nie spędziłam czasu z rodziną w pełnym składzie.

W następnym poście zamieszczę zdjęcia z sesji mojej Michalinki, a za kilka dni pojawią się zdjęcia z sesji z Olą! Nie obijam się ;)


 



Fashion week :)




Take a seat




Rynek