sobota, 24 maja 2014

Idsteiner Enten

Tak jak obiecałam na początku maja dodaję dziś post z Niemiec z miasteczka Idstein. Jestem bardzo zachwycona tym jaki panuje tam spokój i cisza, a najpiękniejsze były brukowane uliczki na rynku, kolorowe domy z drewnianymi elementami, a co najlepsze na każdym rogu małe co-nieco dla głodomorów - mnóstwo restauracji, lodziarni i w każdej piękny wystrój i zdobienia. Jedyne na co miałam czasami ochotę to pójść wieczorem na rynek do kawiarni na rogu, zamówić sobie puchar lodów orzechowych i rozkoszować się ciszą relaksując się przy dźwiękach miasteczka. Za mieszkaniem rodziców był las, najprawdziwszy las w mieście ze ścieżkami rowerowymi i szlakami turystycznymi. Zachwycała mnie tam również dbałość o publiczne miejsca. Przed lasem są ścieżki asfaltowe dla rowerzystów, biegaczy czy spacerowiczów i to naprawdę długi odcinek, prawie niezniszczony, może było parę nierówności lub dziur, ale naprawdę niewielkich. Za cztery dni od mojego przyjazdu jadę na rolkach, a tam świeżo pozalepiane "dziurki", wyrównana ścieżka i w dodatku skoszona trawa na boisku, która nie była aż tak długa! Dlaczego u nas tak nie robią?
Poza tym wszystko było blisko - market kawałek od domu, kilka ulic dalej przedszkole dla małej, park, uczelnia, bieżnia, boisko, staw i rynek- wszystko w zasięgu metrów. Od dawna tak świetnie nie spędziłam czasu z rodziną w pełnym składzie.

W następnym poście zamieszczę zdjęcia z sesji mojej Michalinki, a za kilka dni pojawią się zdjęcia z sesji z Olą! Nie obijam się ;)


 



Fashion week :)




Take a seat




Rynek












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz